piątek, 9 października 2009

Prezenty

Nie ma wielu rzeczy, które człowieka w moim wieku mogą zdziwić.

A jednak.

W ten piątek odwiedził nas Pimp. Przywiózł Pawełkowi około 15kg pierogów i innych smakołyków. Jednak w walizce Pimpa było coś o czym nie miałem pojęcią.

Bo widzicie drodzy czytelnicy, nawet tacy ludzie jak Jan czasem obchodzą urodziny. Dokładnie 8 października, w zeszły czwartek. Od wielu osób dostałem życzenia, za które bardzo dziękuję. Jednak Pawełek nic nie mówił, pomyślałem więc że w ferworze pracy i nawale zajęć musiał poporstu zapomnieć.

Nic bardziej mylnego. Gdy dzis wszedłem od pokoju Pawła (i przez nadchodzący weekend także Pimpa), Paweł wyskoczył na mnie z nienacka (cytująć Nonsensop
edię: "Nienack jest pewnym szczególnym miejscem, najczęściej znajdującym się w obszarze, którego nie widzisz, np. >>za tobą!<<, >>za tym krzakiem!!<<, >>w tej dziurze!!!<<"). W tym wypadku nienackiem była pawłowa toaleta. Tak więc Paweł wyskoczył i krzyknął "wszystkiego najlepszego" i obsypał mnie rozmaitymi prezentami. Ale żebyście widzieli jakie to były prezenty! Nie jakiś tam krem do twarzy ale prawdziwe super-prezenty! Gdy się już wygrzebałem spod góry niespodzianek, zobaczyłem to:


Wszystkim bardzo dziękuję:

- za kartkę z ujmującym rysunkiem, a także z wkładką, pomagającą biednym studentom przetrwać z dala od domu, dziękuję mojej siostrzenicy Julii Kośnik, jej mamie Magdalenie Dudziec-Kośnik oraz głowie rodziny Markowi Kośnikowi;

- za wspaniałą uprząż firmy Singing Rock, z błyskawiczną klamarką, która według prezentodawców (w przeciwieństwie do mej poprzedniej uprzęży) nie "uciska *** (nie nadaje się do publikacji - chodzi o męskie narządy płciowe)", która idealnie pasuje kolorem pod moją kurtkę, dziękuję (w kolejności alfabetycznej): Daneczce, Lisowi, Pawłowi Segitowi, Pawłowi Szostkowi oraz Pimpowi (używam pseudonimu, żeby nie nadużywać wizerunku szanownego Kolegi);

- za pudełeczko pełne życzeń z kawałkiem sosny, pitną czekoladę firmy Wedel dziękuję Daneczce;


- za piękną kartkę z życzeniami i odciskiem łapy dziękuję Pusowi, Kotu Danki;

- za w końcu naprawiony telefon ERA G1 dziękuję pracownikom seriswu firmy Era.

Radości co niemiara. Zdziwiło mnie, że tyle osób pamięta o podstarzałym, już dwudziestodwuletnim Janie, w dniu urodzin. Jest mi niezmiernie miło, że mam takich przyjaciół.

1 komentarz:

Deny pisze...

to nie był kawałek sosny, kochany, to była gałązka rozmarynu!