A jednak.
W ten piątek odwiedził nas Pimp. Przywiózł Pawełkowi około 15kg pierogów i innych smakołyków. Jednak w walizce Pimpa było coś o czym nie miałem pojęcią.
Bo widzicie drodzy czytelnicy, nawet tacy ludzie jak Jan czasem obchodzą urodziny. Dokładnie 8 października, w zeszły czwartek. Od wielu osób dostałem życzenia, za które bardzo dziękuję. Jednak Pawełek nic nie mówił, pomyślałem więc że w ferworze pracy i nawale zajęć musiał poporstu zapomnieć.
Nic bardziej mylnego. Gdy dzis wszedłem od pokoju Pawła (i przez nadchodzący weekend także Pimpa), Paweł wyskoczył na mnie z nienacka (cytująć Nonsensopedię: "Nienack jest pewnym szczególnym miejscem, najczęściej znajdującym się w obszarze, którego nie widzisz, np. >>za tobą!<<, >>za tym krzakiem!!<<, >>w tej dziurze!!!<<"). W tym wypadku nienackiem była pawłowa toaleta. Tak więc Paweł wyskoczył i krzyknął "wszystkiego najlepszego" i obsypał mnie rozmaitymi prezentami. Ale żebyście widzieli jakie to były prezenty! Nie jakiś tam krem do twarzy ale prawdziwe super-prezenty! Gdy się już wygrzebałem spod góry niespodzianek, zobaczyłem to:

Wszystkim bardzo dziękuję:
- za kartkę z ujmującym rysunkiem, a także z wkładką, pomagającą biednym studentom przetrwać z dala od domu, dziękuję mojej siostrzenicy Julii Kośnik, jej mamie Magdalenie Dudziec-Kośnik oraz głowie rodziny Markowi Kośnikowi;
- za wspaniałą uprząż firmy Singing Rock, z błyskawiczną klamarką, która według prezentodawców (w przeciwieństwie do mej poprzedniej uprzęży) nie "uciska *** (nie nadaje się do publikacji - chodzi o męskie narządy płciowe)", która idealnie pasuje kolorem pod moją kurtkę, dziękuję (w kolejności alfabetycznej): Daneczce, Lisowi, Pawłowi Segitowi, Pawłowi Szostkowi oraz Pimpowi (używam pseudonimu, żeby nie nadużywać wizerunku szanownego Kolegi);
- za pudełeczko pełne życzeń z kawałkiem sosny, pitną czekoladę firmy Wedel dziękuję Daneczce;

- za piękną kartkę z życzeniami i odciskiem łapy dziękuję Pusowi, Kotu Danki;
- za w końcu naprawiony telefon ERA G1 dziękuję pracownikom seriswu firmy Era.
Radości co niemiara. Zdziwiło mnie, że tyle osób pamięta o podstarzałym, już dwudziestodwuletnim Janie, w dniu urodzin. Jest mi niezmiernie miło, że mam takich przyjaciół.
1 komentarz:
to nie był kawałek sosny, kochany, to była gałązka rozmarynu!
Prześlij komentarz