wtorek, 19 stycznia 2010

Zły Jan, zły Paweł

Liczba różnych zajęć pod koniec listopada zaczęła wzrastać wykładniczo z czasem, więc zaniedbaliśmy pisanie.

Zły Jan, zły Paweł. Ał, ał.

W każdym razie w telegraficznym skrócie, jeśli w ogóle ktoś z Was jeszcze tu zagląda, opiszę co się działo.

Więc koniec listopada minął nam ciekawie, bo pojechaliśmy do Polski. Paweł do Krakowa przez Dusseldorf z zapowiedzianą wizytą. Jan potajemnie, robiąc niespodziankę Dance poleciał do Warszawy. W Polsce Paweł urządził "XXL Mega Urodzinowe Party na Lezajskiej", pewnie wiecie, byliście, a jak nie to na pewno słyszeliście już liczne opowieści o tej grubej bibie na mieście.

Jednak taka sielanka nie potrwała długo i na początku grudnia byliśmy spowrotem w Zurychu. Ale nie mogliśmy narzekać na nudę, bowiem odwiedził nas ostatni Władca Egiptu, Faraon Seti Pierwszy, zwany przez niektórych Pawłem Segitem. W prawdzie balował w Szwajcarii tylko 3 dni ale było ciekawie.

Dalej nadszedł czas przykry dla każdego studenta - czas zaliczeń. Mieliśmy 2 egzaminy. Ustny z Data Processing on Modern Hardware oraz pisemny z Applied Security Laboratory. Ustny poszedł nieźle, dostaliśmy jakimś magicznym sposobem takie same oceny, 5.3 na 6 (gdzie Jan był na kacu). Pisemny nie był trudny ale było dużo za mało czasu żeby go zrobić. I tak oceny poznaliśmy później, tj w styczniu i nie były już takie rewelacyjne.

Ostatni egzamin mieliśmy w czwartek chyba 17 grudnia. Piątek spędziliśmy na shoppingu, kupując zestawy do foundee w sklepach z używanymi rzeczami. Oczywiście postanowiliśmy sprawdzić wszystkie takie sklepy w Zurychu więc trochę się na to zeszło (w końcu jesteśmy Liderami Cen). W między czasie kupowana była czekolada, szczekające pieski-zabawki i egzotyczne owoce.

W sobotę 19 grudnia wróciliśmy do Bolandu. Paweł od razu pojechał do Krakowa. I tak święta świętami, ale już 27 grudnia jechaliśmy na Sylwestra do Zawoi, ale to już temat na innego bloga.

W styczniu poza obijaniem załatwialiśmy dowody na to, że jednak należy nam zaliczyć pracownie dyplomowe przed pracą inżynierską. I poszło całkiem nieźle. Paweł zrobił to pracując, a ja przekupiłem promotora czekoladą z Zurychu. W każdym razie jesteśmy do przodu.

Teraz czekają nas jeszcze 3 egzaminy, więc Jan już jest w Zurychu a Paweł dolatuje w piątek 22 stycznia. Będziemy to do wtorku, 2 lutego.

Amen!

2 komentarze:

Herr Kanzler und Firer pisze...

Tak. Na XXL Mega Party etc etc było grubo. Grubiej być nie mogło.

Jan pisze...

Kanclerzu, naszym szpiegom nie udało się jeszcze wytropić kim jesteś, ale miej się na baczności.

I w ogóle co to za godzina na pisanie komentarzy :D?