Liczba różnych zajęć pod koniec listopada zaczęła wzrastać wykładniczo z czasem, więc zaniedbaliśmy pisanie.
Zły Jan, zły Paweł. Ał, ał.
W każdym razie w telegraficznym skrócie, jeśli w ogóle ktoś z Was jeszcze tu zagląda, opiszę co się działo.
Więc koniec listopada minął nam ciekawie, bo pojechaliśmy do Polski. Paweł do Krakowa przez Dusseldorf z zapowiedzianą wizytą. Jan potajemnie, robiąc niespodziankę Dance poleciał do Warszawy. W Polsce Paweł urządził "XXL Mega Urodzinowe Party na Lezajskiej", pewnie wiecie, byliście, a jak nie to na pewno słyszeliście już liczne opowieści o tej grubej bibie na mieście.
Jednak taka sielanka nie potrwała długo i na początku grudnia byliśmy spowrotem w Zurychu. Ale nie mogliśmy narzekać na nudę, bowiem odwiedził nas ostatni Władca Egiptu, Faraon Seti Pierwszy, zwany przez niektórych Pawłem Segitem. W prawdzie balował w Szwajcarii tylko 3 dni ale było ciekawie.
Dalej nadszedł czas przykry dla każdego studenta - czas zaliczeń. Mieliśmy 2 egzaminy. Ustny z Data Processing on Modern Hardware oraz pisemny z Applied Security Laboratory. Ustny poszedł nieźle, dostaliśmy jakimś magicznym sposobem takie same oceny, 5.3 na 6 (gdzie Jan był na kacu). Pisemny nie był trudny ale było dużo za mało czasu żeby go zrobić. I tak oceny poznaliśmy później, tj w styczniu i nie były już takie rewelacyjne.
Ostatni egzamin mieliśmy w czwartek chyba 17 grudnia. Piątek spędziliśmy na shoppingu, kupując zestawy do foundee w sklepach z używanymi rzeczami. Oczywiście postanowiliśmy sprawdzić wszystkie takie sklepy w Zurychu więc trochę się na to zeszło (w końcu jesteśmy Liderami Cen). W między czasie kupowana była czekolada, szczekające pieski-zabawki i egzotyczne owoce.
W sobotę 19 grudnia wróciliśmy do Bolandu. Paweł od razu pojechał do Krakowa. I tak święta świętami, ale już 27 grudnia jechaliśmy na Sylwestra do Zawoi, ale to już temat na innego bloga.
W styczniu poza obijaniem załatwialiśmy dowody na to, że jednak należy nam zaliczyć pracownie dyplomowe przed pracą inżynierską. I poszło całkiem nieźle. Paweł zrobił to pracując, a ja przekupiłem promotora czekoladą z Zurychu. W każdym razie jesteśmy do przodu.
Teraz czekają nas jeszcze 3 egzaminy, więc Jan już jest w Zurychu a Paweł dolatuje w piątek 22 stycznia. Będziemy to do wtorku, 2 lutego.
Amen!
wtorek, 19 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Tak. Na XXL Mega Party etc etc było grubo. Grubiej być nie mogło.
Kanclerzu, naszym szpiegom nie udało się jeszcze wytropić kim jesteś, ale miej się na baczności.
I w ogóle co to za godzina na pisanie komentarzy :D?
Prześlij komentarz