niedziela, 13 września 2009

Leniwa sobota

Nasze plany na sobotę były jak zwykle bardzo ambitne. Rano flohmarkt, czyli pchli targ, a później odgruzowanie laptopa Pawełka i instalacja linuxa. Niestety wyszło jak zawsze :).


Na pchli targ zaspaliśmy i zamiast wstać o 8 wstaliśmy ok 9. Przeskanowaliśmy wszystkie dostępne towary chyba z 5 razy. Ja kupiłem dywanik, listwę z przedłużaczem i szalone koty. Paweł stwierdził, że nie znalazł nic, co zmniejszyło by średnią zapyziałość jego pokoju, więc postanowił nie wydawać. Kupiliśmy jeszcze płytkę dvd do instalacji linuxa i jacyś totalnie zwaleni powróciliśmy do rezydencji. Szycha poszedł spać, a ja pogawędziłem chwilę z Danką i też poszedłem spać.

Przy instalacji linuxa piętrzyły się problemy. Po pierwsze powinniśmy mieć dostęp do sieci, ale tu jest tylko sieć bezprzewodowa, której nie możemy skonfigurować, bo nie mamy pakietów, które można by łatwo pobrać z sieci itd... Więc chwilowo poprzestaliśmy na instalacji nowego windowsa na laptopie Pawła. Wieczorem urządziliśmy sobie także mały sparing w pingponga. Niestety życie jes okrutne i bezwzględne i Paweł wygrywał każdego seta. Ale to mnie nie zniechęcało, ponieważ znaleźliśmy wyższy cel dla naszych zmagań. Postanowiliśmy ćwiczyć, żeby jak się pojawi okazja opykać sąsiadów Pawła ze wschodu. I tak podczas tego pykania odwiedziała nas Simona, moja sąsiadka z piętra, urocza studentka informatyki z Litwy. Więc dalej graliśmy w pingponga i w piłkarzyki z Simoną.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Na razie zapał kronikarski Was nie opuszcza, i dobrze, tak trzymać.

Wydaje mi się, że piszecie strasznie sucho. Innych Was znam, normalnie tak nie gadacie. To pewnie skutek tremy (u obu) i tego, że bloga czyta Danka (niestety nie znam, pozdrawiam SEHRdecznie). Mam nadzieję, że z czasem się rozkręcicie.

Widzę, że chociaż jedną moją radę wzięliście sobie do serca, ju je lepie.

Więcej zdjęć! Jaki dywanik. I co ważniejsze, jakie szalone koty?

PS.: Ten karmnik dla ptaków z prawej strony wygląda prze. Cza było brać!

PS2.: Nadal chujowo się czuję, używając do komentowania mojego google konta... Minusik.

Madzia pisze...

Wreszcie się dorwałam i zaczęłam czytać :D

Wcześniej wciąż jeszcze trwałam w poobozowo-imprezowej inercji... jak tylko pokażą się zdjęcia z obozu to Wam prześle linka, żebyście wiedzieli co porabiałam zamiast odprowadzać Was na lotnisko :)
(a potem co odsypiałam zamiast czytać Waszego bloga)

Cieszę się, że się tam powoli rozkręcacie. Mam nadzieję, że prędzej czy później zwizytuję Was i na własne oczy się przekonam co u Was.

Dzięki Paweł, że nie zapomniałeś i znalazłeś czas, żeby mi zostawić moje rzeczy i ten filmik, bardzo mi się przyda.

Czy tam nie ma cherry? Dlaczego na biurku Pawła stoi zwykła cola? ;)

Pozdrawiam,
Madzia

Unknown pisze...

Właśnie, jakie szalone koty :>?

Unknown pisze...

Oj Panowie, nie ma zdjęcia ani dywanika, ani szalonych kotów - ale co tam, wybaczamy ;-)

No ale.. To niepojęte.. Jak tak można.. Żeby nie zamieścić zdjęcia koleżanki z Litwy ;P